Sytuacja absolwentów na rynku pracy

Żyjemy w czasach, w których niemal żaden kierunek studiów ani starannie obrana ścieżka edukacji nie są gwarantem przyszłego zatrudnienia. Oczywiście nadal istnieją wyjątki takie jak medycyna, architektura, biotechnologia, farmacja, czy prawo. Potwierdzają one jednak smutną, acz nieubłaganą regułę, że ukończenie studiów nawet na najlepszych polskich uczelniach nie daje nam żadnej pewności co do znalezienia atrakcyjnej i dobrze płatnej pracy. Sytuacja ta dotyczy również absolwentów szkół zawodowych, choć według najnowszych badań tylko zaledwie 9% z nich nie decyduje się na kontynuowanie nauki i wchodzi od razu na rynek pracy.

Znaczenie wyższego wykształcenia wczoraj i dziś

Za taki stan rzeczy odpowiada szereg czynników. Do pierwszych należą kwestia “mody na studia” skorelowana ze zmianami demograficznymi. Osoby urodzone w latach 70 i 80 należały do jednego z największych wyżów demograficznych i to one w obliczu nowej rzeczywistości politycznej masowo sięgnęły po swoją szansę na lepsze życie. Wychowane w PRL pokolenie żyło, w słusznym wtedy skądinąd przeświadczeniu, że jakiekolwiek studia wyższe to szczebel wyżej w drabinie społecznej. Gospodarka wolnorynkowa, powszechny dostęp do edukacji, otwarcie się zawodów i drastyczny spadek regulacji zmieniło zasady gry. Nie minęło wiele lat, a odsetek osób z wyższym wykształceniem wzrósł i “zalał” rynek pracy. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wykształcenie przestało się liczyć, a poziom kształcenia na uczelniach drastycznie spadł. Ogłoszenia, w których do wymagań należy warunek ukończenia studiów wyższych należą już niemal do rzadkości.

Jednak nadszedł czas zmian, a rynek z charakterystyczną dla siebie bezwładnością zaczął się “uzdrawiać”. Nieprzerwanie od 2009 roku spada liczba studentów w Polsce. W przeliczeniu na dziesięć tysięcy ludności, w 2016 roku liczba studentów szkół wyższych wynosiła 351, podczas gdy w 2009 roku było to niemal 500. Szacuje się, że trend spadkowy utrzyma się aż do roku 2025, aby potem nieznacznie wzrosnąć w roku 2035. Do tego systematycznie spada w Polsce premiowanie wykształcenia. W praktyce zarobki osób z wyższym wykształceniem nie różnią się znacząco do tych ze średnim i zawodowym. Według OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) jeszcze w 2009 zarobki te były wyższe aż o 37% od średniej krajowej. Według danych z tego samego źródła dzisiaj osoby z licencjatem zarabiają poniżej owej średniej. Ciekawe dane opublikowało w 2018 roku Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Przeszło 14,1 proc. osób poszukujących pracy ma wykształcenie wyższe. Za to w 2000 roku odsetek ten wynosił zaledwie 2,6%.

Od kilku lat w Polsce najłatwiej jest znaleźć pracę pracownikom fizycznym (szczególnie w produkcji), nic więc dziwnego, że pracownicy umysłowi szukają szczęścia poza granicami naszego kraju. Główną destynacją jak dotąd była Wielka Brytania, gdzie absolwenci wyższych uczelni mieli szansę na znalezienie dobrej pracy za godziwe pieniądze. Nie jest to najczęściej praca w zawodzie i nie wymaga zazwyczaj wyższych kwalifikacji, ale gwarantuje zadowalające zarobki i pozwala na utrzymanie siebie i rodziny.

Nadążyć za zmianami

Czy wszystkiemu zatem winna jest demografia? Oczywiście nie! Żyjemy w czasach szybkich zmian, ewolucji i postępu zawodowego. Sytuacja, w której można było w jednej firmie przepracować pół, albo nawet całe życie odeszła w niebyt. Potrzeby rynku są takie, że zmiana kwalifikacji, nawet kilka razy w ciągu życia jest wpisana w etos dzisiejszego pracownika. Tradycyjne programy studiów już dawno przestały odpowiadać na potrzeby rynku. Dotyczy to jeszcze bardziej szkolnictwa zawodowego, które przestało zupełnie nadążać za globalnymi zmianami i światową gospodarką.

Idealnie ten stan rzeczy obrazuje sytuacja programistów. Na rynku powstaje wiele firm oferujących szkolenia i kursy programowania, które są lepiej przyjmowane przez pracodawców niż tytuł magistra, czy inżyniera. Nierzadko bowiem cała wiedza zdobyta w momencie obrony pracy lub dyplomu jest już zdezaktualizowana. Nowe technologie wymuszają stały rozwój, a specjalista najwyższej próby musi być z nimi na bieżąco. Co więcej pracodawcy patrzą łaskawym okiem i wspierają osoby, które chcą się przekwalifikować, a wcześniej z programowaniem miały niewiele do czynienia. W dobie rynku pracownika, takie działania nikogo już nie dziwią i świadome organizacje celowo obniżają wstępne wymagania i nie boją się inwestować w kształcenie nowych pracowników.

Warto wspomnieć także o współpracy biznesu z uczelniami. Chcąc zapewnić sobie dopływ wysoko wykwalifikowanej kadry inżynierskiej, duże firmy coraz częściej współtworzą program studiów, tworząc nierzadko przy tym zupełnie nowe kierunki. Uczelnie korzystają przy tym z zasobów technologicznych i praktycznych doświadczeń oraz otrzymują wsparcie finansowe ze strony biznesu. Mamy zatem do czynienia z klasyczną sytuacją “win-win”.

Studia jako projekt, a nie konieczność

Jak zatem zaplanować swoją przyszłą karierę i wybrać szkołę lub uczelnię, aby zmaksymalizować swoje szanse na rynku pracy? Jest takie utarte, ale prawdziwe powiedzenie: „Rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu”. Trzeba więc odpowiedzieć sobie na jedno ważne pytanie, co chcemy robić w życiu… i po prostu to robić! Przełomowym krokiem i naszą małą prywatną rewolucją może być potraktowanie studiów jako projektu, a nie koniecznego etapu w życiu. I jak przy każdym projekcie warto zacząć od porządnego researchu, czyli ustalenia jakie są nasze cele, predyspozycje i potencjalne możliwości. Tylko dokładna analiza i selekcja informacji pozwoli nam wybrać najlepszy kierunek studiów, który, mówiąc językiem biznesu, zapewni nam największy “zwrot z inwestycji”. Warto zapoznać się też z raportami płacowymi publikowanymi przez wyspecjalizowane agencje rekrutacyjne. Wtedy dowiemy się na jakie zarobki wraz z dodatkami pozapłacowymi możemy liczyć. Research, proces rekrutacji, studiowanie, poszukiwania pracy i praca to plan ogólny na najbliższe kilka lat. Do tego może też dojść zdobywanie doświadczenia w trakcie studiów, dodatkowe kursy językowe, a w końcu płatne staże, które zbliżą nas do końca projektu, czyli zdobycia wymarzonej pracy.

Przyszłość w korporacji?

Które kierunki studiów są aktualnie warte rozważenia i czy coraz popularniejsza praca w korporacji  jest nieunikniona dla absolwentów wyższych uczelni? Jeśli chodzi o pracę w dużej międzynarodowej firmie, może to być jeden z etapów prowadzących do ostatecznego celu, który pozwoli nam szybko zdobyć unikalne doświadczenia i podnieść cenione na rynku kwalifikacje. Nie jest tajemnicą, że korporacje nie boją się ryzykować inwestowaniem w pracowników. Co więcej, premiują tych, którzy chcą się rozwijać. Jak podkreśla Joanna Kot, Project Manager w agencji doradztwa personalengo Advisory Group TEST Human Resources, która specjalizuje się w rekrutacji pracowników dla krakowskich korporacji:

Oferta tego typu firm jest bardzo bogata. Oprócz szczegółowej i dobranej indywidualnie ścieżki kariery, świeżo upieczeni pracownicy mogą liczyć na zróżnicowany pakiet szkoleń, solidną porcję benefitów pozapłacowych i, coraz częściej, elastyczny czas pracy.

Jeśli jesteś otwarty, zaangażowany, lubisz podróże i pracę z ludźmi to właśnie korporacja może okazać się Twoją praca marzeń. Uczelnie we współpracy z biznesem już od jakiegoś czasu oferują kształcenie ułatwiające szybki start w świecie korporacji. Przykładowo Szkoła Główna Handlowa oferuje kierunek studiów podyplomowych trafiając idealnie w target – “Nowoczesne usługi biznesowe”. Kierunek ten, a także podobne na innych uczelniach mają przygotować do pracy w centrach usług wspólnych (SSC), centrach outsourcingu procesów biznesowych (BPO) oraz w centrach badawczo-rozwojowych (R&D). Alternatywą może być też e-learning. 100 godzin kursów ABSL Academy z zakresu wiedzy o sektorze, 12 weekendów związanych z case study i umiejętnościami miękkimi spędzonych pod okiem specjalistów pracujących w czołowych firmach na rynku usług biznesowych

Ponieważ sytuacja zmienia się dynamicznie należy trzymać rękę na pulsie i reagować na bieżące potrzeby rynku. Należy pamiętać przy tym o jednym: uczymy się całe życie i żadne nawet najlepsze studia nie będą jedynym i ostatecznym filarem naszej wiedzy.